czwartek, 4 grudnia 2014

PŁATEK ŚNIEGU NA OPUSZKACH PALCÓW CZASU


Kto kazał ci wyjść z tamtego tunelu? Słyszałaś muzykę. Uderzenia gongów czy werble pulsującego mięśnia? Uzurpatora. Nie większego niż twoja pięść.

Grudniowy poranek na granicy zimy i jakiejś nieokreślonej pory roku. Sen odkleił się od twoich powiek niespodziewanie wcześnie. Spojrzałaś na komórkę. Zdziwiłaś się, że jeszcze nie dzwoniła. Leżałaś chwilę, wpatrując się w ciemne okna. Co próbowałaś sobie wtedy przypomnieć? Wstałaś by pokonać oswojoną przestrzeń w przewidywalnej jednostce czasu. Kilka obrotów wokół własnej osi z odbiciem w stronę łazienki, czajnika i puszki z kawą. Czy można zabłądzić w tak prostych algorytmach?

Miałaś spojrzeć w lustro. Unieść w lekkim zdziwieniu brwi: „To znowu ty?” „Noc odarła cię z wszelkich pozorów.” Sięgnęłaś do kurka z zimną wodą. Chciałaś spłukać z twarzy resztki wczorajszego dnia. Zatrzymałaś ruch w połowie drogi. Przypomniałaś sobie, że nie włączyłaś jeszcze czajnika. Twoje typowe ADHD. Zrobiłaś jeden, może dwa kroki. Czas stanął gdzieś na progu kuchni.

Kto i kiedy kazał ci otworzyć oczy? Poczułaś ból na skraju kości biodrowej. Musiałaś się uderzyć. Miałaś otwarte oczy ale nadal nic nie widziałaś. Mózg pokierował nogi w stronę łóżka. Jak długo wyczołgiwałaś się z tamtej szczeliny? Pamiętasz, że po drugiej stronie ulicy zapaliło się światło w dwóch oknach. Wstałaś. Wziełaś prysznic. Zakamuflowałaś trupie spojrzenie roświetlajacym fluidem. Wypiłaś dwa łyki kawy. Wahałaś się bardzo krótko. Usiadłaś na miętowym fotelu, (tym, którego przytachałaś kiedyś ze śmieci). Chciałaś zadzwonić do męża. Rozłączyłaś się po jednym sygnale. Pomyślałaś, że ta rozmowa nie będzie dobrą historyjką na rozpoczęcie jego dnia.

Zatrzasnęłaś drzwi by za chwilę otworzyć następne. Usiadłaś naprzeciw niewielkiej grupki, młodych niewyspanych gęb. Potrafiłaś się z nimi porozumiewać zabawnie i bezkonfliktowo. Podałaś im instrukcję obsługi i białe kartki pokryte drobnym drukiem. Wyciągnęli narzędzia do pisania. Po chwili poczułaś, że musisz wyjść. Chciałaś poprosić by ktoś cię zastąpił. Sekretarka rzuciła ci badawcze spojrzenie i wezwała karetkę. Czy to przypadkiem nie było jakieś upiorne deja vu? Czy nie jechałaś już kiedyś w tamto miejsce? Ratownik zadał ci ból zakładając wenflon, ale miał ładne oczy i patrzył nimi jakoś dziwnie łagodnie i miękko. Oparłaś głowę o podgłówek. Mogłaś przez chwilę nie myśleć.

Leżałaś na łóżku przykrytym jednorazowym, zielonym prześcieradłem. Podkręciłaś sobie sama kroplówkę. Nauczyłaś się tego już dość dawno. Lekarz cuchnął niewyspaniem i nie patrzył ci w twarz. Na pytanie „dlaczego” wymamrotał, że ma siedemdziesięciu pacjentów i nie może się mną ciągle zajmować. Wtuliłaś głowę w poduszkę pachnącą środkami dezynfekcyjnymi. Ukryłaś łzy. Tak było zdecydowanie lepiej.  Zastanawiałaś się co zrobić żeby nie czuć tego potwornego zimna.


Wyniki wyszły w normie. Dostałaś receptę i przykazanie by udać się do swojego lekarza. Przebijałaś się przez labirynt korytarzy by za szklanymi drzwiami poczuć delikatne płatki śniegu na policzkach. Ukradkiem podniosłaś głowę i wystawiłaś język. Kropka zimna padła martwa na czubku gorącego, arcyczułego narzędzia. Zdjęłaś rękawiczki i złapałaś w garść jeszcze jeden płatek śniegu. Ledwie napoczęte życie zniknęło bezszelestnie. Patrzyłaś na tańczące przed tobą drobinki bieli i myślałaś o swoim życiu. Czy było czymś więcej niż płatkiem śniegu na opuszkach palców czasu? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz