wtorek, 9 grudnia 2014

PIEROGI I FRAKTALE

Mój syn ma dwanaście lat i miewa na głowie wiecheć zamiast włosów. Opowiada mi o fraktalach podczas gdy ja uczę go robić pierogi. Rzeka czasu z nizinnej zmienia się w górski potok. Rozmowa która przy okazji jest nauką dziwnie oddziałuje na wskazówki zegara.
  • Mamo, jest już wpół do ... musisz iść po malucha. - przypomina.
  • Musisz mi dokończyć ten wykład... a przy okazji … Wywałkujesz ciasto?
  • Mhm... idź już.
    Wracam z małym Wilczkiem i jak zwykle zaglądamy przez kuchenne okno. Machamy i walimy w szybę. Znawca fraktali właśnie kończy lepienie przedostatniego pieroga.
  • No gratuluję! Widzę kolejny talent...
  • Nie narysowałem ci jeszcze tych fraktali...
  • No to rysuj!
    Najstarsza latorośl wybiera dość oryginalne narzędzie do rysowania. Mąkę. Na stole powstają ciągi powatrzalnych, zmniejszających się wzorów. Wilczek podchwytuje pomysł. Chwilę później wyglądamy jak rodzina piekarzy. Mąka osiada nam na rzęsach, brwiach i policzkach. Naukowe dywagacje przerywa dźwięk zielonej komórki dwunastolatka. Młody wykładowca przerywa swoje dzieło i zamiast po komórkę sięga po gumowe rękawice. Zakłada je pospiesznie i dopiero wtedy odbiera telefon.
  • Po co założyłeś te rękawice? - pytam po skończonej rozmowie z kumpelką od wspinania się po drzewach.
  • Przecież tata powiedział dzisiaj rano, że mam nie dotykać telefonu. - wyjaśnia rzeczowo wysmarowany mąką młody gniewny. - No to nie dotykałem. - dodaje.
Po obiedzie rozmawiamy, czytając zamiast podręcznika do polskiego, „Dobro i zło” Oskara Brenifiera. Zastanawiamy się nad kilkoma pytaniami: „Czy to na co masz ochotę zawsze jest dla ciebie dobre?” „Czy twoje szczęście ma związek wyłącznie z tym co robisz?” „Czy myślenie może przeszkadzać w działaniu?” i całą lawiną innych. Myśli, dygresji, obrazków z książek i filmów. Chwilę później dołącza do nas młodsza filozofka. Pomimo pięciu lat ma zaskakująco wyrobione zdanie na wiele nurtujących nas dylematów.



Wieczorem, (jak zwykle przy kuchennym stole – bo kuchnia jest najlepsza i do nauki i do zabawy) budujemy swoje Carcassone. Przegrywam z synem, choć tym razem udaje mi się wygrać z mężem. Nagle młody zwycięzca przypomina sobie o wykładzie internetowym na temat historii miast średniowiecznych. Pan Adam miał dziś chyba natchnienie. Syn okupuje laptopa do 22.30.Wieczór spędzamy zatem kuchennie. Siedząc na kolanach męża opowiadam mu swoje teorie na temat granic człowieka. Mąż przecina moją powagę kałasznikową serią żartów. Chichramy się jak norki. Jeśli wierzyć zegarom właśnie zaczyna się kolejny dzień rodziny homeschoolingowców. Dwunastolatek jeszcze czyta swojego Winetou. Tym razem nie będę się wtrącać. Pozwolę mu jutro pospać do dziwiątej. Edukacja domowa nie musi się zaczynać od pierwszej lekcji i od pierwszego dzwonka. 

4 komentarze:

  1. Pewnie zabrzmi trywialnie i tak sobie, ale trudno, piszę:
    wspaniale, wspaniałe i bardzo 'kuszące' :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sposób się nie uśmiechnąć czytając tak miły komentarz... Dziękuję Tomku. A pierogi? Hmm... kuszące bywają zwłaszcze te pachnące lasem, z jagodami. Lubię je lepić, zwłaszcza w dobrym towarzystwie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę! Ale pewnie samej by mi zabrakło odwagi na domową edukację...
    W każdym razie brzmi pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 50 yrs old Physical Therapy Assistant Douglas Ferraron, hailing from Gimli enjoys watching movies like Joe Strummer: The Future Is Unwritten and Sketching. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Bentley 8 Litre Sports Coupe Cabriolet. przekieruj do tych gosci

    OdpowiedzUsuń