piątek, 17 listopada 2017

PESTKA OD JABŁKA

Wystarczy zmienić proporcje. Zobaczysz piękno błota. Kałuż. Poczerniałych owoców dzikiej róży. Przepastnych chmur przeganianych wiatrem. Usłyszysz tumult niebieskich przestrzeni. Oddech przeoranej ziemi.

Umysł jest zdartą płytą. Bez cienia refleksji zagłusza ciszę. Tę, która dźwięczy w uszach. Której pragnęłaś i którą nie możesz pojąć. Czas podarowany znienacka. Chcesz posiąść go na własność. Umysł wciąż klekocze, ale otworzyłaś już bramę. Rozlewa się przez nią rzeka światła.

Okno. Stół poplamiony woskiem. Stuletnie krzesło. Poduszka w kwiaty. Zboże w słoju. Trzy brzozowe kłody - uśpione panny młode. Strzelanie palącego się drewna. Pies pod nogami. Kot na kolanach. Noc podchodzi pod gardło.

Jesteś. Chcesz ukołysać to wszystko. Zacisnąć w całość. Przestań wreszcie próbować zrozumieć. Zacznij czuć. Tu i teraz życie. Rozpięte przed tobą w całej swojej nagości. W zwykłym deszczowym wieczorze. W dotyku codzienności wydartej z rozpędzonej masy molekuł, układających się w jeden tylko wzór: muszę, musisz, muszą.


Niczego nie musisz. Kiedy uświadomisz sobie tę oczywistość, zabraknie ci słów, by wyrazić miłość i wdzięczność. Będziesz milczeć. Pozwolisz by milczenie spłynęło po twoich policzkach. Będziesz słuchać. Pozwolisz sobie usłyszeć samą siebie. Noc stanie się porankiem. Poranek kwitnącą jabłonią. Ty pestką od jabłka.