czwartek, 10 kwietnia 2014

WŁADCA ABSOLUTNY


W zamierzchłych czasach namiętnie czytałam Poświatowską. Niedawno zajrzałam do upstrzonego znakami czasu, cudem uratowanego z pożaru, tomu jej wierszy zebranych. Znalazłam tam zdanie, które od dawna uczepiło się mojej pamięci: „ Serce jest władcą absolutnym.” Pani Halino, pani wybaczy, nie wypada polemizować z poezją, a jednak pozwolę sobie poigrać trochę z tym wersem.

Muzyka jest władcą absolutnym. Odkąd zaczęłam pisać nową książkę codziennie potwierdza to Bach. Czasem dołącza się Preisner albo Cohen. Kiedy idę wałem wzdłuż czarnej rzeki przypominają mi o tym uderzenia skrzydeł łabędzi albo wiatr przesypujący się przez długie palce topoli i jaworów. Nad ranem przekonuję się o tym słuchając paplaniny małych ust zmieszanej z tupotem bosych stóp. Czasem tuż przed zaśnięciem dopada mnie znienacka tęsknienie za muzyką, która gdzieś, kiedyś wplątała się w mój krwiobieg. Dziś rano słuchając czekoladowych głosów gregoriańskich chórów zrozumiałam, że zostałam skazana na dożywocie. Przyjęłam wyrok z godnością i zabrałam się za śniadanie. I tu raz jeszcze Eureka.

Muzyka nie jest jedynym władcą absolutnym. Ten drugi jest bardziej przebiegły. Czai się w zagłębieniach tysięcy kubeczków smakowych. Jest trochę powolny, prawie flegmatyczny. Ale kiedy się już obudzi na dobre, nie można go powstrzymać. Tak. Smak jest władcą absolutnym. Obserwowałam wczoraj mojego synka, kiedy po raz pierwszy jadł pomarańcze. Wysysał z pomarańczowego miąższu całą esencję chwili. Pomyślałam, dużo ma chyba ze mnie. Jeśli coś połechce jego smakową wyobraźnię robi się zachłanny i oddany tylko jednemu. Cóż nie jestem urodzonym ascetą. Lubię jeść, nie po to by zaspakajać głód lecz po to by smakować. Dlatego kocham lato. Kiedyś, gdy mieliśmy mały warzywnik, rozbuchany na kompostowej odżywce, uwielbiałam zbierać pomidory. Zapach zielonych pomidorów wciąż jest dla mnie czystą esencją piękna. Wczoraj mój mąż kupił rzodkiewki. Kiedy ich spróbowałam, miałam ochotę wyrzucić je za okno. Władca absolutny dobitnie dał mi znać jak bardzo odległe są smaki z mojego starego ogródka i te z półki z supermarketu. Raz jeszcze przypomniało mi się grzebanie w wilgotnej ziemi. Jej zapach tuż po deszczu. I tu znów pokłon w stronę kolejnego uzurpatora.

Zapach jest władcą absolutnym. Nie przeczę, lubię perfumy, ale żadna zamknięta we flakoniku Jej Wysokość nie jest w stanie dorównać intensywności zebranych w garści dojrzałych poziomek, wilgotnej próchnicy wyciągniętej z wnętrza wierzby, robionemu na zakwasie świeżo wypieczonemu bochenkowi chleba. Poddaję się władaniu zmysłów bo uwielbiam ich żywotność. Ciągłą przemianę. Inaczej pachnie las o świcie. Inaczej po zmierzchu. Ciało przyciąga zapachem lub odpycha. Ktoś powie, że to zwykłe reakcje chemiczne. Cóż. Dla mnie chemia to też poezja. Zdecydowanie bardziej namacalna niż ta, która mieści się w słowach. No właśnie, kolejny władca absolutny? Tak...

Dotyk jest władcą absolutnym. Daje życie i je zabiera. Leczy. Jedno przytulenie dziennie może zdziałać więcej niż niejeden środek farmakologiczny. Pamiętam jak leżałam kiedyś w szpitalu. Czułam się dość kiepsko i jedyną myślą, która motywowała mnie wtedy do powrotu do zdrowia była świadomość, że gdy już wyjdę obejmę bardzo mocno małe, miękkie i duże, kościste ramiona. Tak. A przecież dotyk tu się dopiero zaczyna. Pamiętasz bose stopy na rozgrzanym piasku? A palce zanurzone w sierści psa? A kwietniowe słońce łaskoczące w kark? Obleczony skórą wehikuł ciała jest membraną. Arcyczułym naczyniem. Wlewam w nie bliskość. Endorfinowy koktajl. Czułość. Czasem siłę lub bezradność. Zawsze miłość.

Pani Halino, pani wybaczy mój przydługawy wtręt, tak naprawdę każdy z tych władców absolutnych jest tylko pionkiem. Nie oszukujmy się to pani ma rację. Serce jest władcą absolutnym. 

1 komentarz:

  1. "Serce jest władcą absolutnym" Dlatego kobieta łączy się z mężczyzną by serce i rozum tworzy doskonałość (niechby nawet w teorii..)

    OdpowiedzUsuń