wtorek, 28 października 2014

OKNO W POCIĄGU

Prawie listopadowa mgła natchnęła mnie by odkurzyć stare teksty. Zacznę od fragmentu Szklanej Szafy wydanej jako ebook przez wydawnictwo ebookowo. 

**
Jakub patrzył na gołębie przecinające białą płachtę nieba. Widział cienie ścigające się ze światłem. Zobaczył kontur. Światło złapane w miedzi. Kosmyk na oczach. Usiadła. Naprzeciw. Nie mógł przestać udawać. Patrzyła przez okno. Widział kontur. Światło złapane w miedzi. Kosmyk na oczach. Odwrócił się nagle. Zatrzymał jej wzrok.
Jest jak mgła. Pomyślał o rzece tuż po świcie. Chciał usłyszeć jej głos. Czuł że jest zwinięta w kilkadziesiąt warstw. Podejrzewał, że ma zimne ręce. Miała zniszczoną skórzaną walizkę. Kątem oka zobaczył kartkę z nazwiskiem. Calypso. To chyba imię? Nic więcej. Bez adresu. Chciał usłyszeć jej głos.
- Mógłby mi pan pomóc z tą walizką? Proszę pana, mógłby pan. - przerwała jego myśli prawie szeptem.
Jakub wytarł dłonie o spodnie. Były spocone i ciepłe. Przerzucił walizę i poczuł jej zapach. Zapach rzeki i czegoś jeszcze.
- To pani imię Calypso. - spytał. Nigdy takiego nie spotkałem.- ich oczy zderzyły się z czubkami ich butów.
- Imię jest historią. - spojrzała mu w oczy i prawie natychmiast odwróciła wzrok. -  Moja historia to zapominanie. Bezskuteczne niestety.
- O czym chce pani zapomnieć?
- Chcę po prostu nie pamiętać.
- O kim?
Milczała. Usiadł. Wyciągnął gazetę. Nie przeczytał nawet jednego zdania.
- Dokąd pani jedzie? - wymamrotał
- Zaraz wysiadam. - pochyliła się lekko w jego stronę i uniosła kąciki ust. Tym razem poczuł zapach cynamonu.
- Ja też wysiadam. - zawahał się. -  Ma pani chwilę czasu? Chciałbym pokazać pani jedno miejsce. 
- Mam ochotę na kawę. Czy można ją kupić nad rzeką?
- Możemy kupić w Warsie w plastikowych kubkach. Są teraz dużo lepsze. Już nie parzą.
- OK. Nie lubię gorącej kawy.
Wstała. Spojrzała w lustro. Prawie natychmiast odwróciła wzrok. Jakub pomyślał o jej piersiach. Były wielkości jabłka. Przypomniał sobie dźwięk miażdżonego zębami miąższu. Była dość niska. Wyobraził sobie, że śpi zwinięta w kulkę jak kot.
- Pomogę pani z tą walizą.
- Nie trzeba. Nie ma tam nic o co warto się troszczyć.
- Nie troszczę się o walizkę, tylko o panią.
Uśmiechnęła się. Ćwierćnutą.
Kim był ten człowiek? Przypominał jej postać z niemego filmu. Nie mogła rozpoznać jego zapachu. Nie umiała go nazwać. Tak jak nie umiała nazwać barwy jego głosu. Widziała siebie i jego oczami widza w kinie. Wyglądali pociesznie. Z kubkami kawy. Starą walizką. Nieśmiałością. Skrywanym zachwytem. W tym mieście nie było jej śladów. Szła powoli oglądając drzewa. Nie zwracała uwagi na czerwone światła. Na ulicy złapał ją za rękę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz