sobota, 26 sierpnia 2017

DWA ŚWIATY, JEDEN ŚWIAT

 DWA ŚWIATY, JEDEN
ŚWIAT



Po siedemnastu
latach małżeństwa siedzisz ze swoim mężczyzną na skraju
jeziora. Patrzysz na czaple siwą i mewę. I na odbicia w wodzie.
Jesteście sami, nie licząc ryb i ptactwa. Rozmawiacie tak jakbyście
spotkali się wczoraj. O bliskości i o malinowych sorbetach. O tym
co wybraliście w życiu, o tym co boli i o tym czego się pragnie. O
mądrości ludzi prostych i o miejscach i chwilach, które kiedyś
posiedliści na własność.


Zjadacie lody z
supermarketu a potem kochacie się na polanie. Raz jeszcze w
towarzystwie ptaków. Być może też kilkudziesięciu tysięcy
owadów. Raz jeszcze trzymacie chwilę w garści, pozwalając by czas
kręcił ósemki i zataczał koła. Wchodzicie w przestrzeń
pozbawioną bólu i zmęczenia. Każde z was wie co czeka na ścieżce
powrotnej.


Odważyć się
zobaczyć siebie na nowo. Po co jesteście razem taki szmat czasu?
Kim dla siebie jesteście? Kim staliście się przez te wszystkie
lata?


Wracacie do domu.
Wszystko jest takie jak było do tej pory. Zmęczenie. Dzieci wiszące
na szyi. Cała rodzina przeraźliwie głodna. Trybiki mijają się
zapędzone do swoich kół zębatych. Chcesz tylko wsunąć się w
garść ciepła. Położyć się na łóżku. A jednak. Pieczesz
chleb. Kroisz pomidory. Wysyłasz dzieci pod prysznic. Czytasz im
książkę. Opowiadasz bajkę. Idziesz z psem na spacer.


Wracasz. Patrzysz na
męża, który wciąż na ciebie czeka. Nalał ci wina do kieliszka.
Czytacie książki. Nie mówicie prawie nic. Słowa są teraz
niepotrzebne. Wystarczą drobne gesty. Wystarczą dwie pary rąk. Dwa
krótkie spojrzenia. Dwa milczenia. Dwa światy, które tworzą jeden
świat.  

6 komentarzy:

  1. Piękne i prawdziwe...😊 tak niewiele wystarczy by drugiemu dać szczęście...i mieć jeden piekny swiat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... chodzi o to by doceniać rzeczy małe. Chciałoby się zacytować Basię Wilk "Życie to nie lunapark ... tu się nie ma kręcić w głowie..." Czasem zwykły spacer z mężem gdzieś na łonie natury może dać więcej niż wypasione wakacje. Tak przynajmniej jest u mnie... No i trzeba umieć wyzwolić się z roli mamy, żony i kogo tam jeszcze, trzeba czasem spojrzeć na tego swojego męża jak na białą kartę i samemu też być przez chwilę białą kartą... pozdrawiam ciepło

      Usuń
  2. Ech... Właśnie weszłam na Twojego bloga, bo mam kryzys, bo czegoś mi brakuje i znowu słowem w sedno... Dawno mnie nie było... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko, kryzys jest ważny i potrzebny (wiesz ile mieliśmy z mężem kryzysów tego lata?) Chodzi tylko o to by umieć zobaczyć po co jest ten kryzys, co on mnie uczy, czego tak naprawdę mi brakuje. Poczucie braku może zadziałać jak katalizator rozwoju... chcę zmiany na lepsze, chcę o to zawalczyć. Codzienność (zwłaszcza w życiu mamy) nie bardzo ułatwia nam te poszukiwania, ale nawet przy gromadce dzieci jest to możliwe. Spróbuj wyjść sama na spacer, bądź przez chwila sama dla siebie, może pomoże... pozdrawiam cię Agnieszko, dziękuję że tu zajrzałaś

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukam, szukam. Na szczęście, z tyłu głowy, mam świadomość, że to chwilowe. Fakt, po drodze zgubiłam siebie - za bardzo zatracilam się w innych i moim nowym życiu (od roku prowadzę RDD) o sobie zapominając. Trzeba się zmotywować do wzięcia w garść i poszukać pozytywów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko kiedyś też chciałam prowadzić RDD. Teraz wiem, że nie dałabym rady więc podziwiam i wspieram duchowo. Myślę, że musisz sobie dać prawo do bycia też tylko dla siebie. Nie musisz być niezastąpiona. Zaciągnij innych do pomocy, męża, sąsiadkę, wolontariuszy, znajdzie się ktoś na godzinę lub dwie. Ten czas miej tylko dla siebie. I nie myśl, że się wymądrzam, też mam z tym problemy. Ale naprawdę warto. pozdrawiam cię ciepło

    OdpowiedzUsuń