poniedziałek, 27 stycznia 2014

RZECZY MAŁE NAJLEPIEJ WIDAĆ Z SAMEGO RANA



Zamknięta w skorupie przyzwyczajeń rzadko kiedy wychylam głowę by dostrzec rzeczy małe. A przecież to właśnie one mają siłę zmieniania rzeczywistości. Codzienność lepimy z drobiazgów, które mogą nadać życiu zupełnie nową jakość. Dostrzec piękno w zwykłości to najprostszy krok by złapać szczęście na gorącym uczynku. Weźmy na przykład muzykę. Zasnuty chmurami listopadowo – styczniowy poranek przeobraża się w ciepły, łagodny początek dnia dzięki fado Marizy, balladzie Cohena albo jednemu z koncertów Bacha. Kolejny przykład herbata. Dla mnie zdecydowanie bardziej niż kawa. W glinianym kubku w zimowej wersji z miodem i cytryną. W wersji letniej z cytryną i miętą. Bardziej zielona niż czarna. Czasami biała z płatkami róży. Obejmowanie glinianego kubka ledwie przebudzonym świtem. Słuchając muzyki. Patrząc na wynurzające się z półmroku różowe chmury. Albo czytając książkę. Kilka zdań, które poprowadzą cię przez resztę dnia.

Lubię takie poranki kiedy wstaję pierwsza przed tupotem bosych stóp. Zdarza się to rzadko. Ostatnio rzadziej niż zwykle ze względu na Jaśkową kradzież mojego nigdy nie dokończonego snu. Bywało tak jednak zwłaszcza latem, że siadałam na tarasie, wdychałam soczyste, lekko schłodzone powietrze i przez krótki moment mogłam nasycić się samą esencją chwili. Potem zazwyczaj robiłam się bardzo głodna. Śniadanie jadłam już w towarzystwie małych bosych stóp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz