oko buka wpatrzone w skałę
dzień w dzień
korzenie oddają światło w górę
kamień  ciągnie je w dół
wiara i strach 
koziołkują z górki po 
ususzonych liściach
czas, który jest nam dany
czym jest, kiedy nie umiemy go 
nazwać 
przyjąć
dzielić
zamknięci w pudełkach 
po butach
szukamy po omacku 
tego co było
co nigdy nie istniało
co będzie zawsze
