„Masz to, na co
się odważysz”. Tak. Dopiero teraz zaczynasz naprawdę rozumieć
tę myśl. Powoli wyczołgujesz się ze skorupy. Budzisz swoją siłę.
Niepozorną. Wytrwałą jak suche pnącze winorośli wciąż
wypuszczające młode pędy.
Odważyć się
patrzeć dalej i głębiej. Im trudniej osiągnąć cel, tym lepiej.
Wytrwałość pozwoli ci zrozumiesz czym naprawdę są twoje
pragnienia. Rzeczywiście. Dostajesz to czego potrzebujesz - nie to
czego byś sobie życzyła. Zobacz, czy kiedykolwiek myślałaś, że
życie podaruje ci tak wiele.
Wiesz na co nie
możesz się zgodzić.
Nie chcesz być
narzędziem w fabryce, która urabia umysły by nie potrafiły
myśleć. Nie chcesz patrzeć jak nowi, wciąż nowi, zmieniają się
w otępiałe ryby, płynące zawsze tylko w jednym kierunku.
Nie chcesz być
wypaloną, zrzędliwą babą, z bruzdą zmarszczki pomiędzy brwiami.
Dowodem twojej frustracji.
Nie chcesz krzywdzić
tych, których kochasz najbardziej. Tych, którzy są twoim życiem.
Nie chcesz niszczyć
tego, co podarowano każdemu z nas bezinteresownie i jakby trochę
nieopatrznie. Bez drzew, traw, skał, rzek jesteś dwunogim otępiałym
zwierzem.
Nie możesz zgodzić
się by człowiek okaleczał piękno.
Nie pozwalasz by
urabiał cię tłum.
Nie zgadzasz się na
rozpacz. Każdy ból można przyjąć z nadzieją.
Nie zgadzasz się na
to by przeżyć życie, nie żyjąc wcale.
Jeśli pozwolisz by
wdzięczność i pokora zmieszała się z wytrwałością i uporem.
Jeśli twoją siłą będzie szukanie dobra, uwierzysz, że:
- będziesz nadal pisać
- wydasz kolejne książki, te napisane i te, które słyszysz w pulsowaniu skroni
- będziesz próbować być tak dobrą mamą jak tylko potrafisz
- zrealizujesz projekt „Ślimak”
- napełnisz miejsce w którym mieszkasz pięknem i pasją
- będziesz uważnie i z cierpliwością przyjmować to, co jest ci dane
- będziesz kochać aby codziennie wstawać zbyt wcześnie z łóżka, aby celebrować 30 sekund ciszy podczas mycia twarzy rano w łazience, aby gadać przez pół nocy, potem kochać się z mężem i dalej gadać już samej do siebie, aby słuchać muzyki, aby patrzeć na szczyty gór, aby chodzić boso po trawie i nie bać się wziąć do ręki żaby, aby robić zupę bez wody, aby wściekać się i rozwalać tynki na ścianie, aby wzruszać się pączkami kasztanowców i klonów, aby wylizywać lody z pudełka, aby patrzeć jak śmieją się twoje dzieci, aby pozwolić by mąż wziął cię na ręce po 15 latach małżeństwa, aby zjeżdżać z górki na rowerze bez hamulca, aby spędzić pół nocy w lesie po kłótni z mężem, aby wtulać się między plecy męża a miękkie ciałko syna, aby patrzeć jak twoja córka oddaje się pasji tworzenia, aby być dumna z niezwykłych dokonań najstarszego syna, aby chłonąć całą sobą krótkie chwile samotności, aby doceniać to co jest, aby pić esencję chwili, tu i teraz... Amen.