Z samego rana czteroletnia filozofka wskoczyła do mojego łóżka i
spytała: „Czym jest magia?” Nie umiałam nic mądrego wymyślić
więc szybko zabrałam się za poranne przytulanka, ziewanie, gonitwę
ze skarpetkami i z grzebieniem, popijanie kawy po łyczku i
zostawianie kubka gdzie popadnie, opowieści o moim permanentnym
niewyspaniu, ukradkowe przedśniadaniowe podczytywanie, zaszywanie
się w łazience, tudzież szykowanie owsianki i wysłuchiwanie, że
wolałoby się płatki najlepiej z podwójną porcją cukru.
Gdy filozofka wskoczyła na hulajnogę i pognała do przedszkola, jej
poranne pytanie zaczęło robić w mojej głowie dziwne wygibasy.
Rozpychało się i przeganiało inne myśli, gapiło się w
seledynowych liściach brzozy, mrugało kursorem w laptopie, majtało
nogami w nieposolonej zupie. I tak całą bożą dniówkę. Wieczorem
oddałam filozofkę w ramiona taty. Uśpiła go skutecznie po kilku
stronach lektury. I dalejże snuć swoje własne bajki.
Nie miałam wyjścia. Wskoczyłam na rower. Słońce właśnie
oddawało się radosnej twórczości w nieboskłonach. Czerwień
mieszała się z bladym lawendowym, pochłaniając resztki błękitu
wypluwała dojrzałe granatowe szarości. Pochyliłam czoło i
zobaczyłam ogromny kawał zielonego futra. Z samego środka
niedojrzałego, chuchrowatego zboża wystartował tuż przed moimi
kołami jakiś zakochany bażant. Popikował w górę i nagle eureka.
Jedna myśl.
Magia zawsze jest zwykłością. Zwykłością przeobrażoną. Przez
świt. Przez wieczór. Przez tabor wierzb przetykany ażurowym
światłem sączącym się przez gąbczaste szpary cumulusów. Przez
wiatr nurkujący w wysokich trawach. I wiatr uczepiony cienkich
palców brzóz. Przez jedno słowo wyszeptane znienacka prosto do
ucha. Przez dotyk wilgotnej ziemi, który zmienia bose stopy w
arcyczułe narzędzia. Przez jeden łyk kawy z kardamonem i kostką
muzyki na samym czubku języka.
Dzisiaj trafiłem do Ciebie pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńI jest tutaj bardzo przyjemnie.
Przyjdę jeszcze :)
Witam Cię szerokim uśmiechem. Miło mi, że zajrzałeś.
UsuńBardzo ładnie to wyraziłaś. Przeczytałam z zainteresowaniem, bo kiedyś też dostrzegałam wokół siebie magię. Ale od pewnego czasu zauważyłam, że słowo "magia" jest bardzo eksploatowane, zwłaszcza w reklamach, gdzie wszystko jest magiczne od świąt po żelki i długopisy dla dzieci. Tak bardzo, że straciło dla mnie swoje, magiczne w istocie, znaczenie.
OdpowiedzUsuńJa też jestem u Ciebie po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Pozdrawiam!
Dziękuję Ci, że zajrzałaś do moich historii. Słowo "magia" bywa towarem na sprzedaż, ale ja nie bywam na jego wyprzedażach. Od szesnastu lat nie mam telewizora i może po części dlatego falujące po zmierzchu zboże wciąż jest dla mnie magiczne. Pozdrawiam cię bardzo ciepło!
Usuń