Codzienność.
Zmieszana i podana na tacy. Nie zawsze w dobrych proporcjach i we
właściwej kolejności. Jeśli chcesz zanurzyć się w nią z
uważnością, naucz się oddzielić z kłębowiska doznań
pojedyncze włókna. Skup się na jednorodnych wiązaniach. Chcesz
przykład? Wyobraź sobie płatek śniegu. Oddziel go ze śniegowej hałdy. Jeśli ci się uda, zobaczysz misterne piękno. Jego życie
trwa odrobinę dłużej niż jeden oddech. A jednak, jeśli zdołasz
je dostrzec, zrozumiesz, że jest w nim pełnia.
Często, kiedy
czuję, że rzeczywistość mnie zasysa, myślę o ucieczce. To jedna
z głupszych myśli jakie miewam. Podejrzewam, że dzieje się tak,
gdyż zasysanie związane jest z pędem. Ten z kolei odbiera
możliwość patrzenia, słuchanie i czucia. Kiedy nie słyszysz i
nie rozumiesz języka codzienności, zmieniasz się w poczwarkę.
Najpierw hibernujesz radość. Śmiech, który potrafi leczyć ból i
pamięć. Potem motasz w kokon swoją empatię. Niewiele dostrzegasz,
bo wciąż nosisz przed nosem lustro. Na końcu kruszy się twoja
wiara w sens zwykłego dnia. Ta niezachwiana nadzieja, że wszystko
jest po coś, a brak jest tylko części pełni.
Poczwarka niewiele
potrafi z siebie dać. Rozumie jednak, że jej czekanie czemuś
służy. Pewnego dnia obudzi się. Rozłoży mokre jeszcze
skrzydła. Poczuje ciepły dotyk dnia. Jeszcze anemicznego, ale już
nabierającego kolorów poranka. Wtedy zrozumie, że musi znów
zacząć oddzielać pojedyncze włókna.
Zobaczy cienki blik
słonecznego światła. Poczuje wywołujące dreszcze uderzenie powietrza. Usłyszy jasny śmiech
dziecka. Zaleją ją zapachy. Młodej, wilgotnej trawy. Fruwającego
na wietrze prania. Mulistej rzeki i wynurzającej się z niej mgły.
Spróbuje smaków. Prostych. Uderzających intensywnością. Znów
będzie rozumieć język codzienności. Zanurzy się w nią z
uważnością. Otworzy na oścież wszystkie okna i drzwi. Pozwoli by
wyleciał przez nie lęk. On zniknie szybko. Wkręci się w kożuchy
chmur i spłynie życiodajnym deszczem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz